Fotograficzna koncepcja Jerzego Olka wywodząca się z fascynacji Zen współbrzmiała z recepcją siedemnastowiecznego japońskiego wiersza haiku. Basho - wędrowny mnich uchodzący za mistrza tego gatunku - "w swoim czasie powiedział: haiku, które ujawnia 70-80 % treści, jest dobre; jeśli ujawni 50-60% nigdy nas nie znuży"[1]. Recepcji tej podlegają również fotografie Olka gdzie świat przedstawiony był w metonimicznych fragmentach.
Po wcześniejszym okresie fotomedializmu artysta wrócił do wizualizowania zewnętrznej rzeczywistości, z tym, że związanej z jego wewnętrznymi odczuciami. Japoński poeta nie przedstawiał swoich doznań wprost, opisywał jednak przedmioty i zjawiska współkształtujące jego olśnienia, tak, by - choć w zredukowanej formie - mogły przedostać się do dopełniającej wrażliwości odbiorcy. Bezpośrednio opisywaną rzeczywistość, charakterystyczną twórcom haiku, odnaleźć można było na zdjęciach Olka, przedstawiających detale miejsc wyznaczających jego "subiektywną czasoprzestrzeń osobistą, pozwalając (...) pewniej i spokojniej być w tym, co tu i teraz"[2].
Dla mistrza haiku - Basho, a także jego uczniów i naśladowców, cennym źródłem inspiracji była przyroda, wobec której kształtowało się wiele ich olśnień. Jerzy Olek, który po powrocie z Japonii coraz częściej dostrzegał inspirującą moc natury zastanawiał się: "Czy (...) możliwe jest zrelacjonowanie (...) dialogu – rozmowy z kamieniem, drzewem, wodą? Czy raczej: z fotografią kamienia, fotografią drzewa, fotografią wody?"[3]. Refleksja zawarta w pracy "Jest-nie-jest" traktowała o nieustannym ruchu zarówno czasu jak i przestrzeni, niemożliwości powrotu do tego samego miejsca nawet, jeśli różnicą między pierwszym i drugim wykonaniem zdjęcia było kilka sekund. Tym samym fotografie pozornie tylko zaświadczały o obecności człowieka w świecie, jawiąc się raczej jako "formy niebytu"[4] i zamiast mówić o czymś, milczały.
Na wspólnej wystawie "Systemy" Z. Dłubaka, J. Olka i L. Szurkowskiego w tokijskiej galerii "Ai" doszło do spotkania japońskich i polskich artystów. Podczas podjętych rozmów, starano się uchwycić specyfikę polskiej fotografii, porównując ją z propozycjami wschodnich twórców. Jednym z odnośników stał się stosunek do natury. Artyści japońscy podchodzili do niej z o wiele większym zrozumieniem od Europejczyków. Uznając przyrodę za obszar samoistny, określony swoimi prawami, starali się w nią nie tyle ingerować, co naśladować jej prostotę i bezosobowość. Ich realizacje - pozornie przypominające amerykański kierunek minimalart - zakorzenione były w tradycyjnej filozofii oraz japońskiej symbolice. Jerzy Olek odniósł do nich jedną z kategorii zapożyczonych od Władysława Tatarkiewicza, mianowicie "noezis", polegającą na odkrywaniu i ujawnianiu sensu danej rzeczy[5] (w przeciwieństwie do "poiesis" będącej określeniem czynności powołujących byty z niczego, "ex nihilo"[6]). Realizacje pokazane na wystawie przez polskich artystów, również cechowały się oszczędnością użytych środków, jednak funkcjonowały poza bezpośrednimi odniesieniami do przyrody, bardziej zaś analizowały naturę mediów oraz zachodzących w ich obrębie zjawisk.
Prostota wypowiedzi artystów obu krajów i kultur, określana przez Olka mianem elemantaryzmu, służyła Japończykom do pobudzania nastrojów kontemplacyjnych, Polakom - do rozwijania dociekań analitycznych. Elemantaryzm zasad fotograficznych obejmował omawiane na gruncie spotkań Seminarium F-M-A: biel, czerń, ziarnistość, kadr oraz perspektywę, czyli te cechy fotografii, które świadczyły o jej konwencjonalnym, analogicznym do językowego, charakterze. Zderzenie dwóch propozycji badawczych, racjonalnej i opartej na filozofii Zen doprowadziło do konfrontacji, która zaowocowała - w późniejszym czasie - wystawą fotografii japońskiej "Droga" we wrocławskim Domku Romańskim, jak i dalszymi, opartymi na inspiracjach, kontaktami.
[1] W. Kotański, Japoński siedemnastozgłoskowiec haiku, "Poezja", 1975, nr 1, s. 8.
[2] J. Olek, Fenomenologia... op. cit., s. 74.
[3] Ibid., s. 75, 76.
[4] J. Olek, Samoprzekraczalność mimetyzmu II, "Opole", 1986, nr 2, s. 9.
[5] J. Olek, Jednia sztuki i natury, "Odra", 1984, nr 2, s. 42.
[6] Po latach artysta tak będzie charakteryzował swoją twórczość: "Należę do tych, którzy skłaniają się ku absolutnie bezinteresownej kreacji czystej, wierząc w sens twórczości ex nihilo i mając cichą nadzieję, że powoływane do istnienia twory znajdą przełożenie na coś, co istnieje naprawdę, nieważne w jakiej postaci". J. Olek, W czym jestem i dokąd idę? [skrypt], s. 22.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz